poniedziałek, 11 września 2017

Stres = ból

Pisałam Wam o wpływie stresu na ból. Zaczęłam tworzyć kolejne notki o odstresowaniu, ale za każdym razem zbaczam na temat bólu. Metody relaksacji to też metody walki z bólem.
Bo, w sumie, oba tematy są tożsame.
Żeby to przyznać potrzebna jest odwaga i wzięcie odpowiedzialności za swoje życie.
Wiem, że łatwiej i szybciej byłoby żyć na haju, brać przeciwbólki, dryfować w nurcie codzienności.
Jednak ja chcę być sobą, a nie przećpaną wersją siebie.


Nie będę ukrywać, że ograniczam spożycie leków do minimum.
Lepiej się czuję.
Żyję z czystym, niezaćmionym lekami, umysłem. 
Jestem w pełni poczytalna i w pełni jestem sobą.

Bo leki jednak robią dziwne kuku - nawet ich niewielkie ilości mają ogromny wpływ na układ pokarmowy, nerwowy, a nawet pokuszę się o stwierdzenie, że zaburzają osobowość.
No i uzależnić się jest dużo łatwiej, niż można by przypuszczać.
I niech lekarze mówią, że to nieprawda, ble ble ble, sprawdziłam na swoim własnym, udręczonym ciałku.
Już trzeci dzień na lekach sprawia, że jestem apatyczna, nerwowa, do tego odczuwam silną potrzebę sięgnięcia po kolejną dawkę, nawet jeśli nic mnie nie boli.
Dlatego szukam alternatyw w leczeniu bólu. Wiem już, że stres = ból. Pewnie sprawia to napięcie mięśniowe.
Walka ze stresem jest jednocześnie walką z bólem.
Walka z bólem jest też walką ze stresem.
Nie da się wykluczyć jednego, bez ingerencji w drugie.
To zamknięty krąg.
Choroby nowotworowe są źródłem OGROMNEGO stresu. I źródłem bólu.
Śmieszy mnie czasami to, że dopóki nie wiedziałam o przerzutach na kręgosłup to on mnie nie bolał.
Dowiedziałam się o nich i DUP - bolał co chwilę.
Im bardziej zagłębiałam się w metody relaksacyjne, tym mniej leków musiałam łykać.
Teraz jedynie największe ataki bólu traktuję lekarstwami.
Dopóki jestem w stanie myśleć to kombinuję, jak pozbyć się problemu w naturalny sposób.

Dlatego też seria o walce ze stresem będzie też serią o walce z bólem.
Jedno i drugie jest ze sobą splecione niewiarygodnie skomplikowanym węzłem - łatwiej jest pozbyć się obu, niż walczyć z każdym z osobna ;)

W czwartek o 18:00 zapraszam Cię na wpis o wodzie, a dokładniej o prysznicach i kąpielach.
Coś, co uwielbiam! :)

4 komentarze:

  1. Ja, na szczęście, nie mam problemów bólowych, za to lekowe straszne i oczywiście jestem uzalezniona od kochanego Xanaksu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam sie z Toba! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciężka sprawa. Z jednej strony ból, który uniemożliwia nam funkcjonowanie, z drugiej świadomość, że uśmierzajace leki mogą uzależniać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kilkanaście lat temu uzależniłam się od Rudotelu. Lekarze twierdzili, że mam nerwicę i dlatego boli mnie podbrzusze, nikt nie wpadł na to, że to coś z jelitami. Ciężko było wyjść z tego uzależnienia i co gorsza zostałam z tym sama. Gdyby nie moja silna wola i wielka miłość do moich dzieci poddałabym się. Na szczęście bardzo pragnęłam zobaczyć swoją córcię w białej sukience idącą do komunii i ta myśl mi bardzo pomogła. Teraz wystrzegam się jak ognia środków przeciwbólowych i uspokajających, czasami bardzo cierpię z powodu bólu stawów ale z tyłu głowy jakiś głosik mi mówi,,uważaj"

    OdpowiedzUsuń

Wysoce prawdopodobne, że nie opublikuję komentarzy, które:
- obrażają autorkę bądź czytelników bloga,
- zawierają tylko link,
- mają charakter religijny i nawołują do "nawrócenia",
- nakłaniają do alternatywnych metod leczenia.

Oczywiście od powyższej reguły są wyjątki!
Akceptujmy i darzmy tolerancją siebie nawzajem :)